Teraz już wiem, że siła jest Kobietą. Wiecie dlaczego? Bo… Kobiety są niesamowite. Jesteśmy wielkie. Niezniszczalne. Odważne. Nie ma dla nas rzeczy niemożliwych.
Mogłabym tak wymieniać te przymiotniki, które oddają naszą naturę. Przymiotniki, o których tylko my wiemy. Przymiotniki, które są bagatelizowane, niedoceniane, które giną w codzienności dnia, zamiatane pod dywan jak kurz. Które blakną i po jakimś czasie nikt o nich nie pamięta.
Kobiety.
Dużo myśli chodzi mi po głowie. Dużo retrospekcji z własnych doświadczeń, własnego życia, które było tak bogate w ekstremalne doświadczenia.Czy się poddałam kiedykolwiek? Nigdy. Nigdy nie składałam broni.
Bo takie jesteśmy. Kobiety, matki, babki.Mogłam pracować na trzech nazwijmy to posadach. Spać po 4 godziny dziennie, aby tylko móc kupić dzieciom to, czego potrzebowały. Tak było. Nie ważne, że ja miałam jedną parę butów, w których chodziłam cały czas. Mi to nie przeszkadzało. Dla mnie wtedy ważne było, że moja praca wymiernie przekłada się na ich bezpieczeństwo. I nie ważne, ile trwała, jak bardzo mi dawała w kość. Jak bardzo miałam dość. To wszystko schodziło na drugi plan. Było nieistotne. Altruizm kobiety matki.
Kiedy drugi chorował, bo urodził się z wadą serca, na tyle problematyczną, że przez pierwsze 2 lata nie można było z nią nic zrobić, tylko czekać. Dwa lata inhalacji, duszności, opieki na pograniczy jawu i snu. Można. Jest w nas taka siła, taka moc, taka mobilizacja. Ukryta, głęboko. Wystarczy tylko ją obudzić i można wszystko. WSZYSTKO. Ile wspaniałych kobiet na co dzień zajmuje się chorymi dziećmi. Są jak drzewa. Często same. Bardzo często. Za często. One nie składają broni. Często kosztem swojego zdrowia, swojego życia. Moje dwa lata to w sumie pikuś. Taki przecinek. Takie wspomnienie, że sobie poradziłam a drugi jest zdrowy. Już nie muszę czuwać nocami przy jego łóżeczku, nasłuchując czy oddycha. Czy nie puchnie. Nie zastanawiam się wieczorem kto dzisiaj zawiezie mnie do szpitala bo mój pijany mąż leży na kanapie, a przecież jesteśmy małżeństwem, więc muszę to znosić. To już było, minęło. Zostało wspomnienie, ale u wielu dzielnych kobiet to chleb powszedni.
Tak jesteśmy dzielne. Nawet jak o tym zapominamy warto to sobie powtórzyć. Stanąć przed lustrem i powiedzieć: jestem silna, jestem wartościowa, jestem ważna. Pomimo trudności.
Mogłam płakać wieczorem w poduszkę, otulać się moją samotnością, która bolała mnie wtedy tak bardzo, że niemalże dusiłam się każdej nocy. Ale rano wstawałam. Otrzepywałam się tak jak strzepuje się kurz z szafek, szłam do łazienki, zakładałam uśmiech, malowałam się, szykowałam śniadanie i zaczynałam od nowa. Szłam do przodu i wiedziałam, że moje idee są słuszne. Nic nie może mnie powstrzymać, bo jest we mnie taka siła, siła nie tylko kobiety, ale również matki, że wszystko zniosę. Wszystko uniosę. Odprowadzałam dzieci do szkoły, przedszkola, jechałam na rowerze do pracy, wracałam, późno. Lekcje, rozmowy. Kolejna praca. Kilka wzruszeń, jakiś mokry ślad na poduszce i budził się kolejny dzień.Tak było.
Ta siła jest we mnie cały czas i wiem, że w sytuacji, gdyby moje życie znowu wywróciło się do góry nogami, dam sobie radę. Znam dużo takich wspaniałych kobiet. Kobiet, które często same niosą na swoich barkach choroby dzieci, problemy finansowe, kilka etatów. Nikt im nie pomaga. Patrząc na nie z boku, wydają się takie niezniszczalne. Takie mocne. Wyprane z emocji. Idą każdego dnia. Są jak czołgi. Jak rycerze. Okutane w zbroję, aby tylko nic nie zabolało za bardzo. Aby nikt nie dotknął ich tam, gdzie jeszcze mogą coś poczuć.
Ostatnio dostałam właśnie od jednej z nich słoik dżemu. Robiony nocą. Powiedziała:
Anula łap, pyszny wyszedł, robiłam o 1 dzisiaj. Dziękuję za wczoraj.
To był najwspanialszy słoik dżemu jaki dostałam. Serio. Bezcenny.
Trudno mi to ubrać w słowa.
Widzicie… Czasami jak pomagamy komuś w tak prozaicznych sprawach jak popilnowanie przez godzinę dziecka. Zrobienie zakupów. Kiedy tak po prostu jesteśmy obok … To dla tej osoby jest to taka wartość. Tak wielka. Czasami wystarczy być w codzienności i dostrzec te przymiotniki, wziąć udział, zdjąć jeden mały tobołek z barku tej niezniszczalnej kobiety, aby ona przez moment poczuła, że nie jest sama. Że może na kogoś liczyć. Mimo tego, że jest taka silna. Że wszystko może.
Taki drobny gest ma tak wielki wydźwięk. Czasami zastanawiam się, ile osamotnionych matek, zostawionych na pastwę losu ze swoimi dziećmi, z problemami pozornie nie do udźwignięcia, nie z wyboru a z konieczności, jest gdzieś obok nas. Ile dramatów chowają mury bloków, podwórka sąsiadów.
Dlatego nigdy nie bądźcie obojętni na silne kobiety. Te niezniszczalne. W zbrojach. Idące każdego dnia mimo przeciwności losu. Nawet nie wiecie jaka w każdej z nich drzemie moc. Mimo tego osamotnienia. One są każdego dnia na posterunku i nie składają broni.
A Teraz jak widzę, ile kobiet jest razem, nie wnikając już w to, jak dużo jest w tym wszystkim manipulacji. Tak okropnej, że nóż mi się otwiera w kieszeni.. Ale stoimy wszystkie obok siebie. Wirtualnie, dosłownie, piszemy, wyrażamy myśli, jesteśmy zjednoczone. Silne. Niesamowicie silne. Nic nas nie złamie. Bo już jesteśmy połamane, już bardziej nie można. … Każda z nas z bagażem doświadczeń, większych i mniejszych. Z siateczką zmarszczek Stoimy Razem.
Siła jest kobietą.
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :*
Może również zainteresuje Cię temat Nawet Matka Czasami się Boi