Ty też możesz polubić swoje życie. Wystarczy chcieć.
Człowiek ma kapryśną naturę, lubi marudzić i narzekać na wszystko, począwszy od pogody. Generalnie jakkolwiek by nie było dobrze, zawsze jakąś dziurę w cały można znaleźć, następnie się jej uczepić i już nasze życie jest nie takie. Bo plany były inne, marzenia inne, a gdzie jesteśmy? Dlaczego tutaj, w tym miejscu właśnie, jak mieliśmy być zupełnie gdzie indziej?
Myślicie, że ja jestem inna? Nie jestem, ale pracuję nad tym, aby dostrzegać plusy. To jest bardzo ważne. BARDZO. Oczywiście, kiedy mam PMS to mi nic nie pomoże i wtedy świat jest zły, gryzie mnie i kopie, nikt mnie nie kocha, a ja mam ochotę popełnić seppuku, ale w każdy inny dzień staram się widzieć tą jaśniejszą stronę życia.
To gdzie jesteśmy, jest tak naprawdę efektem naszych wyborów i decyzji. Oczywiście jest też element wypadków, decyzji osób trzecich, z którymi byliśmy, jakiś okoliczności. Wiadomo. W każdym razie, nie ma, co roztrząsać tego, co by było gdyby. To jest bez sensu, bo czasu i tak nie cofniemy a szkoda życia na żal. Jesteśmy tu i teraz, i tylko od nas zależy jak będzie dalej, to też jest piękne. Przecież tyle rzeczy można zmienić, wypracować. Można.
Ja, kiedy mam taki podły dzień, kiedy uderzają mnie te wszystkie niespełnione marzenia, niewyspanie, zmęczenie, stres, robię jedną prostą rzecz. Wyłączam emocje. Całkowicie. I przyglądam się z boku temu, co mam i kim jestem. I wtedy widzę fajną laskę z trójką ZDROWYCH dzieci. Widzę, że nie jest sama, że ma wspaniałego partnera, przyjaciela, osobę, na której zawsze może polegać. To jest już coś. Tworzą razem fajny dom, zdrowy dom bez przemocy, z mocnymi fundamentami. Dzieciaki świetnie się rozwijają, osiągają sukcesy. Super. Widzę też, że są coraz starsze i lada moment przyjdzie czas, kiedy będę mogła się realizować zawodowo. Tego mi brakuje, ale jest to już na wyciągnięcie ręki. Widzę też jak bardzo moja osoba się zmieniła na przestrzeni tych lat, poświęconych dzieciom, jak bardzo zmieniła mnie ich miłość. Owszem jestem niewyspana, zmęczona, urobiona po łokcie, bo łączę te moje aktywności zawodowe z byciem mamą na cały etat, ale mi się udaje. Daję radę. Tak naprawdę jestem wartościowym człowiekiem, nie przegrałam życia wygrałam rodzinę, szczęśliwą rodzinę, dom, do którego wracam z radością. Widocznie to mi było potrzebne.
Często jak rozmawiam z innymi mamami, zadają mi pytanie o te moje dzieci, moje życie, jak sobie radzę, jak rozdzielam miłość, jak znajduję czas dla wszystkich. I wiecie, co, nie wiem, cholera, ja nawet nie wiem, jak to się stało, kiedy to się stało, że oni są. Płyniemy razem i tyle, nie ma patentu, ani złotych rad, wystarczy dać się ponieść życiu, pogodzić się z tym, że tak jak jest, jest dobrze, jak wszyscy są szczęśliwi, to przecież musi być dobrze, nawet, kiedy wydaje się, że tak nie jest. Oni są, cała trójka. Cała nasza piątką ma radosne oczy. Ciała trochę zmęczone, ale dusze śpiewają. To jest to.
Może nie zrobiłam doktoratu tak jak planowałam, nie wybudowałam tego domu z moich marzeń, dzieci urodziłam trochę więcej i stworzyłam dom z tym kolegą ze szkoły, który chodził w zielonej bluzie, tej, co kiedyś tak gryzła mnie w oczy. Jestem tu i teraz. JESTEM. Chcę być.
Jest taki cytat Jana Pawła II wielbiony przeze mnie:
„Jeszcze będzie pięknie, mimo wszystko. Tylko załóż wygodne buty, bo masz do przejścia całe życie.”
Może w waszym życiu też tak jest? Jak byś wyłączyła emocje i popatrzyła na siebie z boku, co widzisz?