Wystarczy tylko chcieć.
…widziałam Cię, jak nerwowo przygryzałaś wargi, aby nie krzyknąć na dziecko. Mały cały czas coś od Ciebie chciał. Coś krzyczał. Nie mogłaś zebrać myśli. Kręciłaś się w kółko, gestykulowałaś coś do telefonu. Może coś Ci nie wyszło? Może miałaś jakieś plany, które szlag trafił a u Twoich nóg stał zasmarkany chłopiec. Przymknęłaś oczy, wzięłaś głęboki wdech i wydech i wdech i wydech…. Stałaś tak chwilę, potem otrzepałaś się z emocji. Wytarłaś mu chusteczką nos, pogłaskałaś go po włosach jeszcze trzęsącą się ręką i poszliście przed siebie…..
Ciebie też widziałam, zresztą opowiadałaś mi jak ćwiczysz w domu, bo nie masz możliwości wyjść z niego sama….. Nawet na 30 minut. Kiedyś kupiłaś karnet na siłownię, do tej pory leży na komodzie. Ile pochodziłaś? Tydzień? Może dwa… czasami zamykasz krzyczące dzieci w domu, a sama wychodzisz do garażu. Liczysz, liczysz, kopiesz w pufę, walisz ręką w ścianę. Mobilizujesz tą odrobinę cierpliwości, która w tobie pozostała. On nie rozumie, że możesz mieć dosyć. Przecież chciałaś je mieć, dzieci, więc, o co ci chodzi? Nie, nie może się zwolnić z pracy, nie może wyjść wcześniej niż o 18. A po drodze do domu wjedzie jeszcze do sklepu, załatwi jakieś swoje sprawy. Wejdzie po cichu, jak Ty będziesz na palcach wymykać się z pokoju śpiących dzieci. Po całym dniu. Sama. Zmęczona.
Wpadniecie na siebie na korytarzu. On się przemknie do garażu, bo musi jeszcze wykonać jakiś telefon a Ty zaśniesz na kanapie. Nie masz nikogo bliskiego, więc możesz liczyć tylko na siebie. Rodzice są daleko, w innym mieście. Na nianię szkoda ci pieniędzy. Starasz się trwać na posterunku. Licząc do tysiąca, waląc czasami w ścianę. Odliczasz dni, kiedy odzyskasz jakąś cząstkę wolności. Czasami się zastanawiasz, czy tak jest we wszystkich domach? Że On tylko pracuje, ucieka w pracę, bo jest zmęczony pracą, krzykami dzieci. Ma wytłumaczenie. Przecież zarabia pieniądza a Ty zajmujesz się domem. Czy tak powinno być? A partnerstwo? Liczenie się z potrzebami drugiego człowieka? Już zapomniałaś jak to jest, prawda? Jak rozmawiałyśmy, pytałam Cię, czy mu mówiłaś o swoich potrzebach? O tym, że te 30 minut poza domem, jest dla ciebie jak szklanka wody na pustyni. Wzruszałaś ramionami.
Związek musi polegać na partnerstwie. Musi. Ludzie muszą widzieć siebie nawzajem. Rodzicielstwo nie jest wszystkim. Jest to rola, ale poza byciem mamą, tatą, jesteście też Wy. Tacy jak kiedyś. Macie marzenia, pragnienia, ambicje. Musicie brać pod uwagę potrzeby drugiej osoby. Nawet, jeżeli podjęliście decyzję, że jest podział, że Ona zajmuje się domem, bo tak wam wygodniej, a On pracuje. Przez jakiś czas, dopóki dzieci nie pójdą do przedszkola…. Musicie pamiętać o sobie, o tym, że nadal jesteście. Tacy jak kiedyś.
Bo widzisz, to nie jest problem, powiedzieć, pomogę Ci. Widzę, że jesteś zmęczona. Wiem, że musisz wyjść, więc zwolnię się z pracy wcześniej. To jest banalne. Tylko trzeba wyjść ze strefy komfortu. Trzeba zobaczyć drugiego człowieka. Nie tylko matkę. Tylko tą kobietę, z którą kiedyś piłeś wino na plaży i wyobrażałeś sobie ten dom, w którym teraz mieszkasz.
Ona też czasami zapomina, że ten zapracowany, zabiegany człowiek, to ciągle ten chłopak, co przynosił jej róże. Biegali razem w deszczu. Mieli marzenia. Miliony marzeń. A teraz sfrustrowana czeka, aż wróci do domu. Czasami nie może na niego patrzeć. Myśli sobie jak bardzo On jej nie rozumie. Jak bardzo się mijają? Jak bardzo ma dosyć? Chociaż kocha go tak bardzo, jak bardzo momentami nienawidzi.
I co z tym zrobisz…… jak już wiesz, że wystarczy chcieć…
Może również zainteresuje Cię temat KIEDY RODZI SIĘ MATKA
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :*