Witamina M.
Według matki najważniejsza witamina w życiu jej dzieci, witamina miłości.
Wiele sytuacji życiowy miała patchworkowa rodzina , w których właśnie obecność tej witaminy była najważniejsza i pomogła w pokonaniu trudności wszelakich.
Pojawienie się na świecie numeru trzy było dla nas nie lada wyzwaniem. Poza radosnym oczekiwaniem i zachodzeniem w głowę czyj będzie miał nos, czyje oczy, czy włosy będą blond jak pozostałych było wiele pytań i wątpliwości . Jak numer 1 i 2 zaakceptuje numer 3.
Czy nie będzie zazdrości, a jeżeli będzie to jak się może objawiać? U starszych dzieci wygląda to inaczej niż u 2-3 latków.
Czy nie doprowadzi to do konfliktów, jak sobie z tym wszystkim poradzimy.
Jak będzie po porodzie, jaki będzie poród, czy matka nie wykituje biorąc pod uwagę jaki „uroczy” był poród numer 2 kiedy matka lekarzowi mało co palca nie odgryzła. Czy matka da radę znowu wstawać w nocy, znowu pieluchy, zasikane ciuszki, nieprzespane nocki, kolki i tak dalej. Czy nie maż będzie pomagał. Do tego wszyscy straszyli tym wszystkim co powyżej. Matka w końcu sama się bała i porodu i po porodzie i przed porodem i dzieci po porodzie. Życie. Myślę, że nie tylko matka miała takie problemy, tym bardziej, że burza hormonalna nie pomagała w rozwiązaniu tych zagadnień.
I tak po kolei zaliczaliśmy wszystkie bazy, zaczął się poród nie mąż spisał się na medal, walczył jak lew chociaż nie musiał, bo obsługę mieliśmy wyjątkową, nikt poza nami nie rodził. Matka nikomu nie zrobiła tym razem krzywdy. Numer 3 urodził się cały i zdrowy, powodując wybuch uczuć u matki i nie męża, i wszystko przestało być straszne. Małe paluszki, tycie stópki, zadarty nosek, blond włoski zawojowały nasze serca, i dały siłę aby iść dalej.
Po porodzie lekko nie jest każdy kto rodził wie, każdy kto rodził przez wiele miesięcy będzie powtarzać nigdy więcej. Ale była moc.
Nie mąż w stanie uniesienia zajmował się pozostałymi młodocianymi z należytą troską pozwalając im na wszystko i fundując co popadnie. Dzięki temu młodociani znieśli dzielnie nieobecność matki.
Jak latorośle zobaczyły zdjęcia nowonarodzonego, te same uczucie zawładnęły ich serduszkami.
Nie było konfliktów, no może poza tym, kto pierwszy może go pocałować. Nie było zazdrości, wszystko stało się proste. Witamina M podziała na nas niemalże jak narkotyk. Oczywiście przyjdzie moment, kiedy spadną nam różowe okulary, doskonale sobie z tego zdajemy sprawę, ale na razie żyjemy w tym błogostanie.
Numer trzy je co 2 godziny, nie miewa kolek tylko popiskuje i trzeba go przytulać, ostatnio zaczął już spać z nami. Niestety witamina M nie uzupełnia ilości snu, trzeba sobie radzić.
Nie ma rzeczy niemożliwych kiedy panuje miłość. Może się to wydawać ckliwe, infantylne, małostkowe, ale prawdziwe.
Tyle. Miłego wieczoru i kochajcie się. Chowk.