Jak zostać TATĄ.
Kiedyś dawno temu, jak byłam młodsza, myślała, że TATĄ się jest i tyle, tak samo jak zostaje się mamą. Przecież, nie można się z tego wycofać, powiedzieć, mam dosyć, pakuję się i odchodzę. Oczywiście wiedziałam, że nie zawsze tak jest, ludzie się rozstaję, porzucają swoje dzieci, robią też inne przerażające rzeczy. Mój wewnętrzny głos podpowiadał mi, że komu, jak komu, ale mi to się nie przytrafi, jak kiedyś założę rodzinę będzie ona szczęśliwa i na zawsze. Wierzyłam w żyli długo i szczęśliwie, wierzyłam w to, że ludzie się zmieniają, że razem można wszystko i jeszcze w wiele innych idealistycznych sloganów wierzyłam. Taka byłam. Infantylna dziewczynka, wychowana na kopciuszku i śnieżce.
Tak myślałam i z takimi założeniami weszłam w życie dorosłe a później zostałam mamą.
Jak się domyślacie, zresztą te osoby, które są ze mną od początku, wiedzą, że moja historia nie była z tych żyli długo i szczęśliwie. Teraz jest super, ale to TERAZ, bywało źle.
Widzicie, bardzo łatwo jest zostać ojcem, nie wymaga to dużo wysiłku. Odrobina przyjemności, wkład własny i jest, mały człowiek, którego trzeba kochać. Powiem wam, że z taką samą łatwością można nim przestać być. Wystarczy właśnie się spakować i odejść. Banał. Kiedyś było to dla mnie coś niewyobrażalnego. Rodzina to jedna z najważniejszych wartości. Tak myślałam i zakładałam, że inni też tak powinni myśleć. Otóż nie myślą. Przynajmniej nie wszyscy.
Dla mnie to był cios, bo od zawsze chciałam mieć pełny dom. Mama, tata i dzieci lub dziecko. Nie wiedziałam czy je będę mieć i ile, ale wiedziałam, że mamy być MY, czyli Mama i Tata.
I w tym momencie chciałam opowiedzieć o czymś przedziwnym, niewyobrażalnym i wspaniałym.
Bo widzicie, kiedy już się pogodziłam z rzeczywistością, z tym, że widocznie, tak musiało być, że człowieka nie zmieni się na siłę, bo to ON sam musi tego chcieć, tak samo jak musi chcieć tworzyć rodzinę i dom i być Tatą. Kiedy nauczyłam się być mamą i tatą w jednym, na tyle, na ile potrafiłam. Kiedy wypłakałam, co swoje i wzięłam życie za bary. Zmieniłam się.
Jako samodzielna mama nie wierzyłam w to, że kiedykolwiek jeszcze ktoś będzie mieszkał z nami. Że będzie ktoś, do kogo moje dzieci
powiedzą Tato. Życie dało mi taką lekcję, że wszystkie bajki, moje idealistyczne obrazki zakopałam gdzieś głęboko. Nie wierzyłam już w ludzi.
I wtedy pojawił się On. Nie mąż, tak go teraz nazywam. Nie chcę robić z niego bohatera, tylko chcę opowiedzieć o czymś zwyczajnie pięknym w swej niezwykłości.
Nie mą pojawił się i postanowił zostać tatą dla moich dzieci.
Jak ktoś chce może zostać tatą nawet wtedy, kiedy nim nie jest. Chcieć to móc kochani moi.
Od tego wszystko się zaczyna.
To była długa droga, wyboista, czasami śmieszna, czasami tragiczna. Dużo się działo, proces oswajania, zdobywania zaufania, uczenia się siebie trwał i trwał.
Udało się.
Znowu mam pełną rodzinę, taką jak zawsze chciałam mieć, życie zatoczyło koło. Zaczęliśmy od początku. Moje dzieci mają Tatę, nasze dzieci mają Tatę. To jest cudowne.
Nie tylko nie mąż jest cudowny.
Każdy TATA, który jest każdego dnia, wspiera, uczestniczy w życiu swoich dzieci na tyle na ile może, daje siebie, opiekuje się, daje poczucie bezpieczeństwa, uczy grać w piłkę, ociera łzy, całuje w czoło, czyta bajki, łaskocze, karmi swoim obiadem, zabiera na spacer, jest cudownym TATĄ.
Bycie Tatą jest super, warto się temu poddać, warto się zmieniać, dojrzewać, obserwować efekty trudu wychowania, przyjmować pierwsze całusy, usłyszeć tato pierwszy raz. Poczuć rękę dziecka w swojej dłoni, poczuć tą idealistyczną miłość, to zaufanie, którym nas obdarza mały człowiek, tą bezkrytyczność, z jaką się patrzy.
Ojcem może zostać każdy, Tatusiem już nie.
Niedługo dzień Taty, warto mu przypomnieć, że jest tak samo wspaniały jak Mama.
Oni razem tworzą Dom, Wy tworzycie dom, coś, czego nie można kupić, wartość, której nie można z niczym porównać……