Czas mija nieubłaganie. Tyle Wam mogę powiedzieć. Nie wiem, kiedy mi te miesiące umknęły. Potem zamieniły się w lata.
Młody dopiero co miał roczek a teraz patrzy na mnie zbuntowany 5 latek z mocnym swoim zdaniem na każdy temat. Czasami się słucha, dużo tupie nogą. Ostatnio powiedział, że on będzie programistą, jak tatuś. Ja nie wiem, czy się cieszyć czy nie, ale wielkie brawa dla niego, że już myśli o tym, co będzie kiedyś. Przecież dla niego to kiedyś to zupełnie odległa galaktyka. Niemalże lata świetlne. On już programuje na tablecie. Mina sąsiada, któremu opowiadał o tym BEZCENNA.
– Ja jus umiem programować, jak tatuś. Mam aplikację na tablecie i programuję. Dzisiaj pokażę ją kolegom. Będę INFORMATYKIEM jak urosnę bardziej.
– no brawo, programowanie, no tak, kopiuj i wklej … – zakłopotał się sąsiad, podrapał po brodzie i podeptał dalej. Miał prawo. Nie każdy przecież umie programować.
Drugi przeszedł mutację. Urosło mu się znacznie. Wzrostem dogonił pierwszą.
Teraz mam dwoje prawie dorosłych ludzi w domu. Zbuntowane indywidualności. Trzaska drzwiami, czepia się o wszystko, krytykuje, bo myśli, że wie najlepiej.
Pierwsza trochę się uspokoiła. Trochę. Weszła teraz w fazę krytycznego oceniania.
Do perfekcji opanowała przekazywanie mi informacji zwrotnej. Siedzi słuchajcie ostatnio na kanapie. Rozmawiamy. Ja otulona kocem w moim fotelu. I serio, staram się być miła, słucham, nie narzucam się ani trochę. Bardzo zależy mi na utrzymaniu relacji, porozumienia. I to moje dziecko patrzy na mnie skonsternowane i mówi poważnym, stoickim głosem
– ile razy mówiłam Ci, abyś nie brała moich skarpetek? No ile razy? To już jest męczące, to zwracanie Ci uwagi. Potem Ja nie mam w czym chodzić. NIE MAM W CZYM CHODZIĆ.
Zapada milczenie. Serio już nie chce mi się kłócić i pokazywać kto jaką ma pozycję w Naszym stadzie. Więc siedzę sobie cichutko. Skarpety wzięłam bezczelnie. Bez pytania. Co zrobić. Mleko się wylało. Łypie na mnie moja stopa w czarno białe paski. Nawet nie mam jej jak schować.
– no wzięłam. Przyznaję się. Wzięłam Twoje skarpetki. Świat się skończył.
Pierwsza wstaje i wychodzi pozostawiając za sobą powiew ciszy. Niemalże mogę go dotknąć. Zimna cisza. Kiedy to się stało ja się pytam?
Nie chcę jej zmieniać. Byłam taka sama w jej wieku. Tak samo przekonana o swojej nieomylności. Udowadniałam na każdym kroku mojej mamie, że nie ma racji. Miałam w nosie czy ją to bolało czy nie. Tak miałam. Wyrosłam. Czy to wtedy znaczyło, że jej nie kochałam? Nie szanowałam? Absolutnie nie. Wskoczyłabym za nią w ogień, ale kiedy miała naście lat taka byłam.
Ostra, NIE-do-KOCHANIA. Chciałam mieć rację. Czasami łasiłam się jak kot. Wtedy potrzebowałam głaskania.
Ona ma tak samo. Podejdzie czasami, aby się przytulić, upewnić, że ja jestem, że akceptuję a potem się chowa w swojej skorupie dorastania i TYLKO MNIE ZOSTAW W SPOKOJU. I zapamiętaj Mamo: pukaj, PUKAJ. Nie ruszaj SKARPETEK. Nie sprzątaj, NIGDY. To mój bałagan. CHLEW? Może i chlew, ale mój i tylko MÓJ. Tak mieszkam z Wami, wiem, jeszcze nie zarabiam, ale to MOJE królestwo. MOJE. MÓJ pokój i jak chcę mieć bałagan to będę go mieć. Kto Ci każe wchodzić? Przecież nie musisz. NIE MUSISZ. Mamo.
Właśnie tak to wygląda u Nas, u mnie MAMY. To słowo zdecydowanie mnie determinuje w 4 ścianach. Mamo, Mamo, MAMO! Mamo?
Czas. Mija, ucieka.
Ciekawa jestem, jak to będzie, kiedy już nie będę MAMĄ. W moim domu. Tylko Anią, tak zwyczajnie.
Oczywiście dla Nich zawsze i na zawsze będę.
Mija czas, mija, cyk, cyk, cyk…..
Inne ciekawe tematy znajdziecie TUTAJ