Jesteś Tutaj
Home | BLOG | Wyspa Hvar Chorwacja podróż z małymi dziećmi.

Wyspa Hvar Chorwacja podróż z małymi dziećmi.

Wyspa Hvar Chorwacja podróż z małymi dziećmi.

Wyspa Hvar Chorwacja podróż z małymi dziećmi. Czyli jak to było i czy się dało dojechać w jednym kawałku…. Te wakacje zdecydowanie nam się udały. Pomysł z wyjazdem na wyspę Hvar okazał się strzałem w dziesiątkę. Zakochaliśmy się w tym miejscu od pierwszego stąpnięcia. I myślę, że będziemy wracać….

Tak jak napisałam w jednym z ostatnich wpisów o TUTAJ, postaram się Wam się streścić naszą podróż. Co się nam udało zobaczyć, czego nie…. Jakie mieliśmy perypetie i tak dalej…..

Zaczynamy… Plan był taki, aby wyjechać w niedzielę rano i muszę Wam powiedzieć, że o 10 z haczykiem byliśmy już zapakowani i ruszaliśmy. Co prawda trzecia zapomniała butów. Zauważyła ten fakt na pierwszym postoju jakieś 200 km od domu. Nie wiem jak można zapomnieć butów, ale dowiedziałam się, że to moja wina i generalnie to miała focha z przytupem przez kilka godzin. No, bo przecież mogłam pomyśleć. Zła matka, zła… To, że jeszcze to moje dziecko nie zostało przeze mnie ukatrupione zawdzięcza swojemu urokowi osobistemu. Serio. Ale nie ważne, finalnie chodziła w moich klapkach i była gitara.

Jaka była droga, na pewno długa. Jechaliśmy z postojami 15 godzin.  Majaczyła nam się trasa przez Węgry, ale finalnie wybraliśmy standard, czyli Czechy, Austria i Słowenia. Dlaczego? Google nam tak podpowiedział i tyle. Nauczeni doświadczeniem, wiemy, że nie warto z nim zadzierać, bo wie lepiej. Sama trasa była super. Trzeci nie płakał. Nic a nic. A tego chyba bałam się najbardziej po poprzednich latach. Jakieś dwa dni wcześniej zaczęliśmy mu tłumaczyć, że jedziemy daleko, że będzie jechał dzień i noc. I musi być grzeczny, a potem będzie morze i tak dalej. Był super. Dzielny chłopak. Na każdym postoju robił grzecznie siku na stacji. W nocy spał. Miód malina. Czego nie mogę powiedzieć o reszcie dziecięcej załogi, która całą drogę darła ze sobą koty. Daleko jeszcze? Kiedy coś zjemy? A co dzisiaj na obiad? Siku, kupę, stopa mnie swędzi, ona się na mnie kładzie, ciocia szturcha mnie łokciem. Ale na pewno to znacie. Zgraliśmy filmy, bajki, wzięliśmy gry podręczne i jakoś koło 1: 30 w nocy dotarliśmy do Splitu. Obyło się bez korków, pusto na autostradach. Rewelacja. Pierwszy raz było tak fajnie.

W Splicie trochę nam się skomplikowało.  Prom na wyspę był o 5. Założenie było takie, aby zasnąć w samochodzie i poczekać. Nabrać sił. I tak dalej. Tylko widzicie, nie przewidziałam tego, że trzeci wstanie o 2 jak nowo narodzony i do 7 będzie na pełnych obrotach. Na samochód nie mogliśmy już patrzeć, a nasze tyłki za nic w świecie nie chciały już w nim siedzieć. Na dworze 33 na plusie. I tak koczowaliśmy do 5. Na promie nie było tłumów. Raptem kilka aut, jakaś zbłąkana ciężarówka.

Prom jest duży. Ma garaż na samochody i dwa poziomy dla pasażerów. Jeden klimatyzowany z możliwością napicia się czegoś ciepłego i zjedzenia. Można też się położyć i przespać na kanapach. Na drugim poziomie są również kanapy, tylko mniej wygodne i pod daszkiem na świeżym powietrzu. Jest to idealne miejsce, aby podziwiać widoki. My mieliśmy możliwość zobaczyć wschód słońca. Coś wspaniałego. Trzeci padł kołysany falami koło 6. O 7 dobiliśmy do miasta Stari Grad. Apartament mieliśmy w miejscowości Jelsa. Zaledwie 15 kilometrów dalej, więc przed 8 byliśmy na miejscu. Gospodarzy mieliśmy super. Udostępnili nam inny apartament do czasu, aż nasz się zwolni, więc mogliśmy odpocząć. I tak zaczęła się nasza przygoda.

Takie cuda…
Zmęczeni bardzo, ale szczęśliwi jeszcze bardziej
coś pięknego…..

Czy coś bym zmieniła w samej podróży? Myślę, że nie. Aczkolwiek zastanawiałabym się, nad ewentualny noclegiem. Człowiek już nie jest taki młody. Niestety. I dupa. Chodzenie na rzęsach przy trzylatku, który jak widzi wodę nie patrzy tylko biegnie, jest do bani. Ale chyba tylko to. Generalnie pomysł na wyjazd w niedzielę i jazdę w dzień uważam za strzał w dziesiątkę.  Poprzednio zawsze jechaliśmy w nocy i to był koszmar. Misję: Wyspa Hvar Chorwacja podróż z małymi dziećmi uważam za ukończoną 😉

W kolejnych wpisach będziecie mogli zobaczyć te wszystkie magiczne zatoczki, w których udało nam się znaleźć. Mam nadzieję, że w tym tygodniu powstaną kolejne dwa, zobaczymy. Bądźcie czujni. Buziaki.

Może również zainteresuje Cię temat Półwysep Pelješac idealne miejsce na niezapomniane wakacje.

P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu  Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :*

Podobne artykuły

Do góry