Nie kocham swojego dziecka.
Nie kocham swojego dziecka. Zdarzyło Ci się tak powiedzieć, pomyśleć…. Miałaś czasami wrażenie, że inaczej wyobrażałaś sobie to uczucie? Może zakładałaś, że pierwsze, drugie i każde kolejne dziecko będziesz kochać tak samo, a teraz gryzą Cię wyrzuty sumienia, bo czujesz, że coś jest nie tak. Pracujesz nad sobą, starasz się wyjść naprzeciw oczekiwaniom, które sama sobie narzuciłaś.
Może uspokoi Cię, to, co napiszę. Kochasz swoje dziecko, każde, nawet jak wydaje Ci się, że jest inaczej. Nawet jak masz poczucie, że dajesz mu mniej, albo nie potrafisz wzbudzić w sobie tych samych pokładów miłości, które towarzyszyły Ci za pierwszym razem a może drugim. Jak zostałaś mamą.
Każda ciąża to inna historia. Inne samopoczucie. Inne emocje i Ty za każdym razem jesteś inna. Zobacz podam Ci swój przykład. Mam troje dzieci. I uwierz mi z każdym mam związane inne emocje. Momentami tak skrajne. Co nie zmienia faktu, że każde z nich kocham, tylko droga do każdej z tych miłości była inna. Kiedy zaszłam w ciążę pierwszy raz, nie była ona całkiem planowana. Generalnie lekarz sugerował mi, że będę miała duże trudności z posiadaniem dzieci i trochę bagatelizowałam kwestie ostrożności. I tak pojawiła się na świecie pierwsza. Przewróciła mój świat do góry nogami dosłownie i bardzo długą drogę pokonałam do świadomej miłości. Zwyczajnie nie byłam wtedy gotowa na bycie mamą. Musiałam ułożyć wszystko w moim życiu od nowa. Do tego doszły kłopoty w związku. Poczucie winy i wrażenie, że coś jest ze mną nie tak, że jestem złą matką, towarzyszyły mi bardzo długo. Bardzo. Wyrzucałam sobie, że nie kocham, zachowuję się jak robot, tylko ją pielęgnuję. Wykonuję swoje czynności. Szamotałam się jak ryba w sieci, ale się nie poddałam.
I wiesz, co? To mi się tak wydawało. Moja córka miała się świetnie i ma się nadal. Wyrosła na super dziewczynę, jest pewna siebie, a ja już nie mam poczucia, że dałam jej za mało. Wtedy dałam tyle ile mogłam. Ale to nie było za mało. Tylko ja o tym nie wiedziałam. Tak bardzo chciałam być wesołą, uśmiechniętą zakochaną w swoim dziecku mamą. A macierzyństwo mnie denerwowało, nie radziłam sobie. Miałam ochotę wyjść, trzasnąć drzwiami. Minęło. Poukładało się.
Podobnie miałam z trzecim. Mimo, że był planowany. W ciąży nie czułam tego, co przy drugim dziecku. Niby głaskałam ten brzuch, starałam się nawiązać jakąś więź, ale nie potrafiłam. Zachowywałam się czysto mechanicznie. Chciałam zwyczajnie przetrwać te 9 miesięcy. Jak słuchałam innych kobiet w ciąży, jak się roztkliwiały nad tym wszystkim, pierwsze ruchy, kopnięcia…. Ja tego nie czułam. Bardzo przytyłam, nie mogłam się na siebie patrzeć. Miałam takie duże nogi. Toczyłam się dosłownie. Byłam takim inkubatorem. Aby tylko dotrwać do końca. Serio. Dziwne, prawda? Potem poród. Jak położyli mi go na brzuchu coś się zaczęło zmieniać. Ale nadal to nie było to. Nie miałam poczucia winy, bo wiedziałam, że daję z siebie 100 procent, ale …. Czasami wydawało mi się, że ja jestem obok, stoję i obserwuję samą siebie, jako matkę. Jakoś nie mogłyśmy się spotkać. Ja matka i ja kobieta, która prowadziła aktywne życie. Taki konflikt interesów. Teraz trzeci ma 3 latka i jest inaczej. Kocham go nad życie, świadomie, ale wtedy było inaczej. Wtedy bardzo chciałam go kochać tak jak kocham go teraz.
Czy to coś złego? Czy coś ze mną było nie tak? Nie.
Macie prawo nie czuć macierzyństwa, macie prawo czuć, że nie kochacie swoich dzieci, możecie powiedzieć, że nie jest fajnie. Nie jest łatwo.
Kiedyś każda z Was zrozumie, że matka, którą chcecie być, jest dokładnie taka sama jak matka, którą już jesteście. I kochacie Wasze cieci, czy jest to pierwsze dziecko czy kolejne. Nawet jak czasami Wam się wydawało, że jest inaczej. Mało tego, Wasze dzieci czuły się kochane cały czas. Ja to czuję za każdym razem jak moja córka, która zaraz będzie wyższa ode mnie, przytula się w przelocie. Wytrwałyśmy.
Może również zainteresuje Cię temat Czwarty trymestr ciąży o którym się nie mówi.
ps. Jeżeli czujesz potrzebę wsparcia, wygadania się zapraszam Cię do grupy na FB =>>>>>>> TUTAJ.
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :*