Jesteś Tutaj
Home | PARENTING | PSYCHOLOGICZNIE | Macierzyństwo to nie męczeństwo.

Macierzyństwo to nie męczeństwo.

Macierzyństwo.

Macierzyństwo to nie męczeństwo, taka opinia gdzieś pojawiła się i wbiła w moją głowę.

Dała do myślenia.

Oczywiście, że nie.

Macierzyństwo nie ma nic wspólnego z męczeństwem.

Macierzyństwo ma tylko miliony twarzy, ile matek tyle odmian.

Nie da się go generalizować. Każde jest inne, wyjątkowe, ale nie takie samo.

 

Przecież są kobiety, które przez ciążę przeskakują jak sarenki, zostają mamami, nie mają rozstępów, kilogramów na plusie, tak mają.  Nie zmienia to faktu, że są też takie kobiety, które tyją od patrzenia na jedzenie, no ja na przykład tak miałam, w każdej ciąży prawie 30 na plusie, rozstępy, wisząca skóra mimo tony zabiegów. Tak mam. Mimo, że teraz wyglądam dobrze, ważę tyle, co w dniu ślubu, fakt tu mi wisi, tam mi wisi, takie blizny, nie przeszkadzają mi. Nie zmienię tego, ani fizjologii, ani genów. Takie moje trofea wojenne z sal porodowych, tak je nazywam.

Kobiety mają mdłości i ich nie mają, tak samo humory, hemoroidy, duże cycki i małe, wielkie brodawki i wklęsłe, ogromne brzuszyska i takie, które ledwo widać spod swetra. Mają depresje i nie mają. Ile kobiet tyle odmian.

Dzieci też są różne, jedne śpią, inne nie, mają kolki i nie mają, jedzą dużo albo wcale, krzyczą, śmieją się, dokuczają, wiszą całą noc na cycku albo nim całkowicie gardzą, są dzieci zdrowe i są też chore. Dzieci są różne. Matki są różne.

Można mieć jedno dziecko, dwoje, troje, generalnie się je planuje, ale czasami zdarzają się przypadki.

Macierzyństwo ma wiele twarzy.

Nie można zaplanować, jakie będzie.

Kobieta może szaleć z radości na myśl, że będzie mamą a potem okazuje się, że to ją na jakimś etapie przerosło. Za mało snu, za dużo płaczu, dochodzą hormony, inne bodźce, nieporozumienia z partnerem, choroby. Takie etapy, bezgranicznej miłości i euforii później radości przez łzy, radości i wściekłości przeplatanej niemocą. Tak jest. Czasami pojawiają się głupie myśli, podyktowane zmęczeniem, irytacją na sytuację, która wydaje się nie mieć końca. Po co mi to. Później ten mały człowiek z naszym nosem i brodą uśmiecha się do nas i mija, pojawia się najczystsza miłość.

Czy mówienie o tych gorszych momentach jest złe?

Nie jest. Jest ludzkie.

Ja mam pełno gorszych dni, wcale się ich nie wstydzę, ani emocji, jakie czasami we mnie buzują.

Nie uważam, że jestem męczennicą.

Jestem kobietą, spełniam się na wielu płaszczyznach a macierzyństwo mnie wybudowało, jako człowieka, nauczyło mnie człowieczeństwa, poświęcenia, oduczyło egoizmu, jestem bardziej pokorna, wyrozumiała, empatyczna, odkryłam w sobie pokłady sił, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Każdego dnia doskonalę się, jako człowiek, jako matka.

Miałam w swoim życiu miliony odcieni macierzyństwa, dni lepszych i gorszych, wspaniałych momentów i chwil, kiedy waliłam głową w ścianę.

Tak samo jest w pracy zawodowej. W każdym miejscu trzeba pokonać trudności.

Wiele kobiet musi sobie poradzić również z tymi wyciągniętymi cyckami, wiszącą skórą, zmarszczkami ze zmęczenia, z brakiem snu, z uwiązaniem, zniewoleniem, brakiem czasu dla siebie, irytacją, złością.

Tylko kobieta w momencie, kiedy została mamą dostała również coś niesamowitego, dostała tą miłość, czystą, wyjątkową, bezkrytyczną miłość swojego dziecka.

Ta miłość sprawia, że się nie żałuje tych zmian, poświęcenia, oddania siebie.

Wystarczy spojrzeć w oczy dziecka.

Macierzyństwo będzie już nami na każdym etapie życia, będzie ewaluować, później będzie inne, nasze dzieci będą inne, starsze, problemy będą inne, uwiązanie będzie mniejsze. Miną kolejne etapy. Taka kariera zawodowa matki, kiedyś będzie prezesem w korporacji o nazwie dom, kiedy już dzieci dorosną, kiedy pojawią się wnuki.

Taki sens życia, to, o czym pisałyście.

Tylko to jest sens ponad wszystkim, jest nad pracą, nad pasjami, on zwyczajnie sprawia, że ja na przykład mam poczucie, że moje życie jest po coś. Daje mi jedyny rodzaj radości i spełnienia, który nie wyklucza spełniania na innych płaszczyznach, nawet powiedziałabym, że daje mi kopa, aby się nigdy nie poddawać, aby iść zawsze do przodu, bo mam, dla kogo żyć.

Nie każda kobieta musi być mamą, nie ma obowiązku.

Bez dzieci też można się spełniać. Można być szczęśliwym.

Ile kobiet tyle obrazów, tyle historii, każda jest ciekawa, wyjątkowa.

Ile matek tyle obrazów macierzyństwa.

Podobne artykuły

Do góry