Kiedy Twoje dziecko jest trochę inne….. Pojawia się problem. Dzisiejszy świat nie lubi inności. Ludzie nie lubią inności. Najlepiej coś nazwać, sklasyfikować, określić i zamknąć w przypisanej szufladce. Tak jest łatwiej, prościej. Nie wymaga to zachodu od nikogo, poza rodzicami takiego dziecka. Ci rodzice często muszą przejść długą drogę zanim dowiedzą się, co dolega ich trochę innemu dziecku.
Jak wiecie, mam trójkę dzieci. Każde jest zupełnie inne, wyjątkowe na swój sposób. Kolorowe ptaki. Drugi, ten środkowy, w tych kolorach i barwach wiedzie prym. Można powiedzieć, że jest wyjątkowy w swojej wyjątkowości. Tak, jego narodziny dużo zmieniły, mnie zmieniły. Drugi zawsze był troszkę inny, słabe określenie, wiem, ale takiego się używa w przypadku dzieci, które nie klasyfikują się pod żadną jednostkę chorobową, a niekoniecznie mieszczą się w kanonach zachowań typowego dziecka.
Drugi ma wyjątkową wrażliwość, widzi świat bardziej kolorowy, nasycony. Ma również wyjątkową wyobraźnię, czasami zamyka się w tym swoim świecie fantazji i rozgrywa kolejne mecze, lubuje się w piłce, jak 90 % męskiego gatunku. Tak tą cechę ma w granicach normy. Niestety wiele jego zachowań było i nadal jest nieszablonowych. Od najmłodszych lat miał tendencję do różnych dziwnych zabaw, przeważnie, jak już coś zaczął był jednotorowy
– zbierał ulotki, miałam w domu tonę makulatury. Po ulotkach były kamienie, ciuchcie, karty, naklejki i tak dalej, zawsze była to tylko jedna rzecz. Potem budował kina, sklepy, centra handlowe, przeliczał zyski, kalkulował,.
– miał kłopoty z wymową, zacinał się, potem jąkał, potem przestawał, wszystko zależało od okoliczności, drobne niepowodzenie, potknięcie i zaczynaliśmy od nowa. Kto miał kłopoty z jąkaniem wie jak trudno to cholerstwo się leczy.
– bywał nadpobudliwy, ulegał wpływom grupy, długo się aklimatyzował, nie przyjmował innych argumentów, niż jego własne. Uparty do granic, tupiący nogą i szurający krzesłem. Nie wzbudzał sympatii wśród nauczycieli, którzy za wszelką cenę chcieli przypisać te wszystkie cechy jakiejś jednostce chorobowej, być może wówczas było by im łatwiej. Nie wiem.
Wie Pani, Pani syn jest troszkę inny, dzieci mogą się z niego śmiać. Takie zdanie usłyszałam, kiedyś od nauczyciela. Smutne i niestety prawdziwe, dzieci bywają bardziej okrutne od dorosłych.
Dzięki tej nieprzychylności grona pedagogicznego przeszliśmy pełną diagnostykę i na pewno wiemy, że nie mamy Aspergera, Autyzmu, ADHD. Muszę przyznać, że mi samej po pewnym czasie było trudno. Każda matka chce, aby jej dziecko sobie radziło, aby było lubiane, akceptowane. Mało tego miałam ciągły nacisk z, zewnątrz, że coś jest nie tak, bo to robi źle, tamto źle, bo się zamyśla, zagapia, szura krzesłem, czasami myślałam, że pewnie oddycha też za głośno. Często wpadałam w takie błędne koło, z braku wyjścia sama zaczynałam wierzyć, że to moje dziecię jakieś inne, na siłę starałam się go zmienić, efekt oczywiście był odwrotny. Drugi się zamykał w sobie, robił się jeszcze bardziej nerwowy.
Kolorowe dzieci nie są lubiane przez pedagogów, bo wymagają dużo pracy, zaangażowania, wyjścia poza schemat. Nie zawsze są to dzieci niegrzeczne, czasami są wycofane, zamknięte w sobie, bardziej wrażliwe, delikatniejsze.
Zazwyczaj, za każdym takim dzieckiem stoją rodzice, którzy starają się ze wszystkich sił wynagrodzić mu ten brak akceptacji, wytłumaczyć mechanizmy świata, przytulić, kiedy robi się wyjątkowo smutno.
Kolorowe dziecko potrzebuje tego samego, co każde inne, tylko w podwójnej dawce. Potrzebuje tego zarówno ze strony najbliższych jak i ze strony pedagogów.Musi być akceptowane, wysłuchane, zrozumiane, motywowane, chwalone, musi mieć wskazywaną właściwą drogę, poprawne zachowanie. Ciągła negacja, wskazywanie błędów i wad nie prowadzą do niczego dobrego.
Znam wiele mam, które mają taki problem. Nie szukając daleko moja mama przeżyła podobną historię z moim bratem. Mikołaj się nie bił, nie dokuczał, nie biegał z chłopakami na przerwie, lubił patrzeć się na krople deszczu na szybie, bawił się robakami. Miał fenomenalną pamięć, zdolny językowo, obecnie kończy drugi kierunek studiów, mieszka sam, utrzymuje się. Moja mama odwiedziła wielu specjalistów, bo dziecko nie zachowywało się typowo, bo było za spokojne, bo się nie biło, bo patrzyło się na deszcz. Nie stwierdzono żadnego zespołu, był zdrowy, skończył szkołę. Dla wychowawcy był INNY. Dopiero w gimnazjum to się zmieniło, być może dorósł.
My mieliśmy szczęście, bo zmieniliśmy szkołę i trafiliśmy przypadkiem pod skrzydła fantastycznej nauczycielki, która nie widzi w moim dziecku szeregu dziwnych cech tylko małego chłopca, któremu czasami trzeba pomóc. Traktuje go jak wyzwanie. Dostrzega jego atuty. To jest bardzo ważne.
Kolorowe dzieci zaskoczą jeszcze nie jedną osobę, kiedyś, jak dorosną, jak już nie będą dla innych dziwne.
Może również zainteresuje Cię temat Kac moralny w rodzicielstwie.
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :*