Ile może nam powiedzieć 2 tygodniowe niemowlę i jak ważne jest, aby słuchać tego, co chce nam powiedzieć.
Każdy z nas potrzebuje czasami czuć bliskość drugiego człowieka. Ponieważ jesteśmy dorosłymi okazami ludzkimi mówimy o swoich potrzebach. Matka na ten przykład podchodzi do nie męża i się przytula, czasami to nie maż dorwie matkę przy garach w kuchni tudzież w łazience.
Taki maluszek natomiast nie powie, nie ma jak, jedynie zapłacze, zastęka, zakwili, zrobi grymas, ułoży usteczka w podkówkę.
Maluszki właśnie w taki sposób się z nami komunikują i bardzo ważne jest, aby nie ignorować ich potrzeb. Przynajmniej matka tak uważa.
Taki matczyny Natanek, mały człowiek 2 tygodniowy a już tyle matka może o nim powiedzieć, właśnie dzięki temu, że jest, reaguje i słucha, co ten przyszły zdobywca świata chce jej powiedzieć.
A co mówi:
Że jest mu zimno. Drze się wtedy tak, że wszyscy na osiedlu wiedzą, że jesteśmy w domu, nie daj boże dodatkowo jest głodny, wtedy już mamy pozamiatane sąsiedzi również.
Że nie lubi robić kupy i puszczać bąków. Będzie stękać, grymasić, kopać, marszczyć twarz i marudzić aż intruz opuści jego trzewia. Matka już wie, że musi przytulić, pozginać nóżki, brzucha wymasować jak sobie da a jak nie da zwyczajnie przytulić do serducha.
Że uwielbia mizianie, hitem dla niego jest smyranie po piętkach i klepanie po tyłku. Nie pytajcie, dlaczego, matka podejrzewa, że za życia płodowego tą część klepała, kiedy ją wystawiał. Tak przypuszcza.
Że nienawidzi kąpieli, bo mu zimno. Do wanienki jeszcze wejdzie nawet ostatnio się pouśmiechał, ale jak wychodzi z wody drze buzię z charakterystyczną latającą brodą. Darcie ustaje jak tylko ma kaptur na głowie i frotę na ciele.
Że nie lubi być sam. Egzystuje tylko na kupie, jest typowym stadnym stworzeniem i lepiej go położyć w foteliku lub leżaczku niż odkładać do łóżka setny raz. To syzyfowa praca i matka może sobie oszczędzić nerwów i kilometrów salon pokój małoletniego. Szczytem zacieszu jest bujanie w foteliku samochodowym. Nie mąż już umie to robić na przykład palcem u nogi bosej stopy, nie pytajcie jak.
Że jak się obudzi w nocy czuje się samotny. Matka, chociaż naczytała się, że to nie pedagogiczne, bierze takiego małoletniego do łóżka i smyra po piętkach.
Słuchajmy naszych dzieci, nawet jak jedyną formą mowy jest płacz. Przytulajmy jak najwięcej, całujmy po stópkach i małych paluszkach. Niech wiedzą, że są kochane, że zawsze jak zawołają pojawi się dłoń, która pomoże i utuli.
Każdy potrzebuje bliskości.