Zastanawialiście się nad dzieciństwem Waszych dzieci?
Jakie jest wspaniałe, często beztroskie, dokładnie takie, jakie powinno być?
Dużo się mówi o Aleppo, o Syrii o tym, co tam się dzieje, jak bardzo cierpią wszyscy, w tym ogrom dzieci. Dzisiaj rano oglądałam kawową telewizję i był wywiad z Anią Wilczyńską, która prowadzi blog link o TUTAJ. Była w Syrii 2 tygodnie. Opowiadała o dzieciach, które znalazła razem z pracownikami Caritasu w jednym z pustostanów. Kilkoro dzieci w wieku do 12 lat, w tym jedno 9 miesięczne. Poniżej fragment wypowiedzi najstarszego z 6 rodzeństwa, 12 letniego chłopca:
„-Jak masz na imię?
-Muhammad.
-Gdzie twoja mama?
-W więzieniu.
-A tata?
-Nie żyje.
-Ile masz lat?
-Dwanaście. Jestem najstarszy.
-To twoje rodzeństwo?-Tak, jest nas szóstka. Najmłodszy brat ma 9 miesięcy.
-I mieszkacie tu sami?
-Tak, to nasz dom. Nie możemy zostawić domu, ktoś może go okraść albo zniszczyć.
-Jak udało wam się przeżyć bez rodziców? Bez wody i prądu w zrujnowanym budynku? Skąd bierzecie jedzenie?-Zbieramy i sprzedajemy złom, żeby kupić trochę jedzenia…”
Rozumiecie. Najmłodsze dziecko ma 9 miesięcy. Od dwóch miesięcy byli sami. Najmłodsze dwa miesiące nie miało zmienianej pieluchy. Koczowali w zgliszczach domu bez gazu, prądu i wody. Wszędzie było pełno odchodów, bród, zgniłe materace. I tam ten maluch. Mój Natan ma 7 miesięcy. To tak jakbym go teraz zostawiła, samego, bez opieki osoby dorosłej.
Spojrzałam na niego, na te roześmiane oczy, które nie wiedzą, co to smutek. Przytulił się do mnie śliniąc policzek. Uśmiechnął się pokazując dumnie pierwszego zęba. Oczami wyobraźni przeniosłam jego buzię w te ruiny, które widziałam w reportażu. Straszne, niewyobrażalne dla mnie. Zatkało mnie dosłownie. Człowiek widzi te wszystkie obrazy, słyszy, czyta. Ja staram się nie zagłębiać w treść, bo zwyczajnie jestem za słaba psychicznie, aby dźwignąć tą prawdę o krzywdzie tylu małych dzieci.
„By znieść ciężar opieki nad rodzeństwem, Muhammad wypijał flakoniki perfum. Wiedział, że zawierają alkohol. Pod jednym z koców schował kilka buteleczek. Skąd je wziął? – Prawdopodobnie to jedna z rzeczy, które zostały po rodzicach. Od nich nauczył się pić – relacjonowała pracowniczka Caritasu.”
Dzielny chłopiec. Jak tym maluchom udało się przeżyć w takich warunkach nie mam pojęcia? Cieszę się, że są bezpieczni. Może to złe słowo, trudno tu mówić o bezpieczeństwie.
Ostatnio siedzieliśmy z nie mężem na placu zabaw, dzieciaki się bawiły, to był jeden z tych ciepłych dni. Biegały piszczały polewały się wodą, taki wstęp do lanego poniedziałku. Junior podskakiwał na kolanach, za płotem szumiał las.
– W fajnym miejscu mieszkamy – mówię do niego
– Myślisz, że to dobrze, że junior żyje w takim idealnym otoczeniu? – Powiedział On.
Wróciła ta rozmowa do mnie dzisiaj rano. Jak dobrze, że moje dzieci dorastają w takim miejscu, że mają dom, rodziców, że nie muszą się martwić, że mają, co jeść, że są beztroskie, że śmieją im się oczy. Jak dobrze.
W takich chwilach bardziej doceniam to co mam, a moje problemy są wręcz kuriozalne.
O sytuacji tej szóstki dzielnych dzieci możecie poczytać TU i TU.
Na chwilę obecną znajdują się w domu dziecka. Aktualnie zbierane są środki na sfinansowanie agregatu – budynek jest bez prądu, podobnie jak całe miasto.
Pomóc można TU.
Miło mi, że tu jesteś.
Jeżeli spodobał Ci się tekst proszę zostaw po sobie ślad!
Możesz polubić, skomentować, udostępnić 🙂
Albo zwyczajnie wracać, będzie mi jeszcze milej.